. I tam pierwsza niespodzianka: w udostępnionym nam specjalnie kościele naszą grupę przywitał ksiądz proboszcz Adam Ścibek, który osobiście przedstawił historię kościoła. Podobnie było też w sąsiedniej izbie pamięci, która została nam zaprezentowana przez nauczycielkę tamtejszej szkoły Agnieszk e Sztubecką. W Mieszkowicach oczekiwał na nas miejscowy przewodnik Jan Adamczuk. Obejrzeliśmy zarówno ekspozycję w ośrodku kultury, jak i samo miasteczko: rynek z pomnikiem Mieszka I, kościół parafialny, mury miejskie. Ostatnim punktem wycieczki był Moryń ze swoim zabytkowym układem urbanistycznym, murami miejskimi, wieżą kościoła, rynkiem, głazem Wielkiego Raka no i oczywiście z nowoczesną Aleją Gwiazd Plejstocenu z modelami zwierząt. Miejscowy przewodnik Michał Potapiński poprowadził nas również wzdłuż jeziora do ruin zamku na półwyspie Zamczysko. Pogoda dopisała, program wycieczki został prawie w całości zrealizowany, już za kilkanaście dni następna wyprawa. Dziękujemy naszym gospodarzom za udostępnienie zwiedzanych obiektów, a przewodnikom za zaprezentowanie interesujących informacji na temat historii odwiedzonych przez nas miejscowości.
Szanowni Państwo, ponawiamy prośbę o podejmowanie rozważnych decyzji przy zapisywaniu się na organizowane przez nas wycieczki. Jest nam przykro, gdy na miejscu zbiórki nie stawiają się osoby, które przesłały nam swoje zgłoszenie. Bardzo często wycieczką zainteresowanych jest więcej osób, niż mamy miejsc. Musimy odmawiać, a w dniu wycieczki okazuje się, że miejsca są, ponieważ osoby zapisane nie poinformowały nas o swojej rezygnacji. Nie tylko tracimy czas oczekując na kogoś, kto pozostał w domu, ale tracimy miejsce na wycieczce, z którego chętnie skorzystałyby inne osoby. Dodatkowo nie bez znaczenia są kwestie finansowe: zamawiamy autokar, zamawiamy przewodników i załatwiamy wstęp do obiektów na konkretną ilość osób. Niestawienie się zapisanego uczestnika powoduje, że Muzeum musi do poniesionych wydatków dołożyć kolejną kwotę płacąc za „martwe dusze”. O ile podczas wycieczek na terenie Polski nie są to kwoty znaczące, tak w Niemczech są to już poważne sumy. Przypominamy, że Muzeum nie otrzymuje dotacji na organizację imprez (oprócz Dni Twierdzy), tak więc środki na wszelkie wydatki, w tym wycieczki, musimy wypracować sami. Dlatego też staramy się oszczędnie gospodarować zarobionymi pieniędzmi i „bolą” nas każde bezsensownie wydane kwoty. Wprawdzie nie podpisujemy z uczestnikami żadnych umów, jak czynią to biura podróży, ale dokonując zgłoszenia przyjmujecie Państwo na siebie pewne zobowiązanie, które wypadałoby zrealizować. Uczestnicy pokrywają tylko część wydatków (bilety wstępu, po części opłaty za przewodników), reszta finansowana jest ze środków własnych Muzeum. Ponieważ sytuacja się powtarza, to prawdopodobnie w przyszłości będziemy wymagać od uczestników podpisania zobowiązania do pokrycia kosztów wycieczki w przypadku niezapowiedzianej rezygnacji. Rozumiemy przypadki losowe, ale nie uwierzymy, że dotknęły one aż 8 osób, jak podczas ostatniej wycieczki. Zwykła przyzwoitość nakazuje poinformować wcześniej organizatora o rezygnacji lub niemożności wzięcia udziału w wycieczce. Szanujmy się nawzajem i publiczne finanse. Zapraszamy na kolejne nasze wyprawy, ale prosimy o naprawdę przemyślane zgłoszenia.