Rozpoczęło się wszystko raczej spokojnie w sali wykładowej naszej siedziby sesją naukową pod nazwą „Przy kawie o archeologii”, podczas której prelegenci zaprezentowali najnowsze badania archeologiczne prowadzone w okolicach Kostrzyna (o sesji piszemy osobno). W tym samym czasie rozpoczął się spływ kajakowy „Twierdza z wody”, który prowadził od Bastionu Filip w dół Odry, do ujścia Kanału Ulgi i tam stroną niemiecką kanałem ponownie do jego ujścia, ale już powyżej twierdzy. Jak zrelacjonował prowadzący spływ Jacek Juskowiak z Kostrzyńskiego Klubu Sportów Wodnych, trasa nie była łatwa. Niski stan wody utrudniał życie kajakarzom, którzy musieli pokonać lądem dłuższe odcinki niż zwykle. Ale uczynili to na tyle sprawnie, iż byli jeszcze w stanie wysłuchać komentarzy historycznych prezentowanych przez muzealnego edukatora Jerzego Dregera.
Oficjalnego rozpoczęcia dokonał na scenie na Starym Mieście burmistrz Kostrzyna dr Andrzej Kunt w asyście burmistrza Seelow Jörga Schrödera. Na scenie miało też miejsce wręczenie nagrody p. Arturowi Kozłowskiemu za wygraną w konkursie fotograficznym (o tym piszemy również osobno). Wcześniej Dyrektor MTK Ryszard Skałba powitał zaproszonych gości i przedstawił grupy rekonstruktorskie. Sam też podobnie jak 20 lat wcześniej zapowiedział występ Grodziskiej Orkiestry Dętej, która w roku 2000 rozpoczęła obchody I Dni Twierdzy. Z tamtego składu nie pozostał nikt, jednakże było to symboliczne nawiązanie do pierwszej edycji naszej imprezy przed 20 laty. Orkiestra zaprezentowała się rewelacyjnie. Musztra paradna i jej układy choreograficzne wzbudziły podziw i aplauz licznie zgromadzonej publiczności. Obawialiśmy się tylko o kondycję fizyczną muzyków, którzy zmuszeni byli występować w ekstremalnym upale. Młodzi ludzie sprawdzili się w tych warunkach wyśmienicie. Po koncercie odbyła się mała uroczystość: do grona artylerii kostrzyńskiej został jako rekrut przyjęty Jerzy Dreger. Aktu przyjęcia dokonał znany nam kapitan Helmut Lucas z Letschin, a odbyło się to w obecności m. in. króla Prus Fryderyka Wielkiego. Przypominamy, iż nadal poszukujemy osób zainteresowanych przystąpieniem do drużyny obsługującej armatę będącą w posiadaniu Muzeum Twierdzy. Salwy artyleryjskie, które zapoczątkował burmistrz Andrzej Kunt, słyszane były ponoć na Nowym Mieście, no ale największe wrażenie wywarły one jednak na widzach będących na miejscu wydarzenia.
Zdecydowanie bardziej ciche były machiny oblężnicze ustawione na rynku Starego Miasta. Strzały ogromnych kusz oraz miotane kamienie robiły wrażenie, ale nie wydawały aż takiego huku. Podobnie jak pokazy woltyżerki konnej w wykonaniu szlachty polskiej z XVII w., czy też nieco później w wykonaniu jeźdźców w mundurach polskich ułanów. Niektóre ewolucje były wręcz karkołomne. Nie mniej profesjonalnie widowiskowo zaprezentowała Gwardia Gryfa w dwu pokazach z flagami w roli głównej. Przy odpowiednim podkładzie muzycznym przedstawiono m. in. inscenizację „Sbandieratori dumą naszych serc”. Spektakl, w szczególności żonglowanie flagami, zasłużyły na uznanie widzów, a prawdziwym hitem okazało się wciągnięcie do zabawy publiczności (dzieci, młodzieży i dorosłych), która dała się ponieść rytmom muzycznym i wymachiwała flagami jak zawodowcy. Sbandieratori nie tylko byli dumą serc, ale również tymi sercami zawładnęli. O oprawę muzyczną imprezy zadbały dwa zespoły: grający muzykę folk-ethno-rockową (rytmy wschodnie z pogranicza kultury polskiej, ukraińskiej i ruskiej) zespół Hoverla oraz grupa Cała Góra Barwinków (muzyka ska/reggae) z solidną sekcją dętą. Rytmy pobudziły wielu obecnych do tańca i w atmosferze zabawy impreza dobiegła o godz. 22 końca.
Oprócz prezentacji scenicznych i terenowych wydarzenie został wzbogacone licznymi stanowiskami. Nie mamy tu na myśli tylko gastronomii i stoisk handlowych, ale przede wszystkim mówimy o stoiskach rzemiosł dawnych. Jak zwykle oblegany był garncarz, piekarze, tkacze, iluminatorzy. Czerpano papier, pieczono podpłomyki, lepiono dzbanki i kielichy. Szczególne upodobanie miały w tym dzieci, dla których przygotowano też gry i zabawy sprawnościowe. Nie inaczej było też w namiocie templariuszy ze Stowarzyszenia Tempelburg z Czaplinka, na stoisku naszych pszczelarzy, czy też w namiocie szlachty z grupy Walhalla. Równie sporym zainteresowaniem cieszyły się stanowiska zaproszonych przez nas kilku muzeów lubuskich. Dodatkowo na placu wydarzeń można było przyglądać się pracy rzeźbiarza, który piłą łańcuchową „wyczarował” z klocka drewna średniowiecznego rycerza. Również młodzi miłośnicy archeologii poszukiwali skarbów w naszych piaskownicach, czy też korzystali z dmuchanego zamku tuż obok. Nieco starsi natomiast mieli możliwość zapoznać się ze stoiskiem Wojskowej Komendy Uzupełnień z Gorzowa, gdzie można było… zaciągnąć się do Wojska Polskiego. Na dziedzińcu zamku funkcjonował natomiast szpital wojskowy z czasów II WŚ. Był lekarz, sanitariuszki, namiot szpitalny, a nawet ranny po zabiegu operacyjnym. Przy okazji zaprezentowaliśmy w gablotach przedmiot odnalezione w ruinach Starego Miasta związane z działalnością niemieckiego lazaretu w 1945 r.
Także w naszych obiektach (Brama Berlińska i Bastion Filip), otwartych dłużej niż zwykle, panował zwiększony ruch turystyczny. W naszej ocenie była to ze wszech miar udana impreza, a panujący upał nie zniechęcił kostrzynian, którzy licznie pojawili się na Starym Mieście. Mięliśmy też gości z Niemiec, ze Szczecina, Poznania, Gorzowa i wielu innych miejscowości w Polsce. Ulgę dawały ustawione dwie kurtyny wodne, z których nadzwyczaj często korzystano, w czym przodowali przede wszystkim najmłodsi widzowie.
Z tej strony w imieniu wszystkich pracowników Muzeum Twierdzy pragniemy podziękować wszystkim osobom, firmom, instytucjom i organizacjom, które przyczyniły się do sukcesu naszej imprezy. W szczególności dziękujemy sponsorom oraz tym, którzy wykonali swoje zadania bezinteresownie (m. in. OSP Kostrzyn, obsłudze medycznej, Stowarzyszeniu Tempelburg, prelegentom sesji archeologicznej, muzealnikom). Nie mniejsze podziękowania składamy zespołom, rekonstruktorom, odtwórcom i całej obsłudze technicznej za profesjonalizm i znakomita realizację programu. Czy zobaczymy się za rok? Mamy taką nadzieję.