
Tomasz Michalak
Kostrzyńskie pejzaże - powojenne dzieje nadodrzańskiego miasta
Oto co napisał do nas jeden z czytelników: Kiedy pierwszy raz wziąłem do ręki tą książkę byłem pełen obaw. Bałem się, że będzie to kolejna komercyjna produkcja nastawiona na zysk. A jednak okazało się, że książka jest wybitna pośród innych z słowem-kluczem Kostrzyn nad Odrą w tytule. Co jest w niej takiego szczególnego? Praktycznie wszystko, ale zacznijmy od początku... Format B5, miękka oprawa, zero koloru. Co to ma być, pomyślałem w pierwszej chwili. Ale już po przekartkowaniu zrozumiałem ideę takiego rozwiązania, a po przeczytaniu książki obraz całości stał się bardzo klarowny. Zarówno format jak i miękkość okładki jest zaletą w tym przypadku. Treść tego plastycznego obrazu wręcz skłania do wzięcia jej "na miasto" do przysiędnięcia na ławeczce i uważnego czytania słów, wpatrując się jednocześnie w otoczenie. Nawet czytelnik o małej wyobraźni dostrzeże różnice w dawnym i "nowym" Kostrzynie nad Odrą dzięki sugestywnym zdjęciom przedstawiającym przeszłość i teraźniejszość. I właśnie tutaj jawi się geniusz czarno-białej konwencji tej książki, bo przecież wspomnienia są szare, zatarte przez czas, całkiem jak graficzna otoczka barwnych słów autorki. Sama historia zawarta w tej książce jest ona opowiedziana z lekkością stylu, którego nie powstydziłby się żaden ze znanych autorów powieści. Forma reportażowa jest tutaj bardzo wskazana i sugestywnie podkreśla obraz jaki jawił się autorce, pozwalając jednocześnie cofnąć się wraz z nią w lata 40. ubiegłego stulecia. Przeplatanie wspomnień z rysem historycznym uzupełnia cała historię tworząc pełny obraz całości nawet osobom nie znającym dotychczas historii miasta. Początkowo obawiałem się, czy taka mieszanka nie będzie ciężkostrawna i czy tło historyczne jest tu wogóle potrzebne, ale autorka zrobiła to w taki sposób, że czytelnik chłonie dosłownie treść i zapewniam, że nie oderwie się od niej przed końcem. Pisarka potrafi po prostu przelać swoje uczucia na papier, przez co niejednokrotnie czytelnik zaczyna czuć klimat tamtych dni. Na zakończenie swojej przydługiej recenzji chciałbym wyrazić żal, że autorka skupia się na Nowym Mieście, ale być może taki był zamiar autorki. Być może także Muzeum Twierdzy wraz z Panią Kłaptocz planują wydanie oddzielnej książki dotyczącej samego Starego Miasta? Jeśli tak to czekam z niecierpliwością i mam nadzieję że będzie równie poruszająca i wciągająca jak to Dzieło.
Miasto i twierdza Kostrzyn nad Odrą 1750-1850: Wybór źródeł ikonograficznych
"Muzeum Twierdzy Kostrzyn nad Odrą ma zaszczyt przedstawić Państwu drugą część zainaugurowanej w minionym 2009 roku serii wydawniczej, obejmująca okres dziejów miasta i twierdzy Kostrzyn od połowy XVIII po połowę XIX stulecia. Okres ten obfitował w dramatyczne zmiany. W 1758 r. (w czasie wojny siedmioletniej) miasto niemal w całości spłonęło wskutek zbombardowania twierdzy przez wojska rosyjskie. W latach 1806-1814 warownię okupowały wojska napoleońskie, przy czym pod koniec tego okresu była ona przez cały rok blokowana przez wojska zwycięskiej koalicji antynapoleońskiej, ulegając po raz kolejny dewastacji i wyludnieniu. Wydarzenia te odbiły się negatywnie na ekonomicznym rozwoju i politycznym znaczeniu nadodrzańskiej twierdzy. Po pożarze w 1758 r. Kostrzyn wprawdzie odbudowywano, ale w okresie francuskiej okupacji utracił on status stolicy Nowej Marchii. Po ponownej dewastacji miasta potrzebowało ono kolejnego ćwierćwiecza, by w ogóle powrócić do stanu z końca poprzedniego stulecia. Odtąd rozwijać się miało w cieniu twierdzy, której rozbudowa wywarła głęboki wpływ na jego kształt przestrzenny - największa dzielnica Kostrzyna uległa w 1813 r. kompletnemu zniszczeniu, a przeniesiona w nowe miejsce (współczesny Kostrzyn-Chyża) była już tylko swoim własnym cieniem. Przyszłość należeć miała za to do najmniej dotąd znaczącej części miasta (Przedmieścia Krótkiej Grobli), która z czasem rozrosła się we współczesne Nowe Miasto. Dzieje pruskiej twierdzy w traktowanym tutaj okresie odnotowują również kilka polskich epizodów: w latach 1810-1811 obsadził ją 5 Pułk Piechoty Księstwa Warszawskiego, a w roku 1848 osadzeni w niej powstańcy wielkopolscy wzniecili bunt, stłumiony przez mieszczan i garnizon. W tece zgromadzono reprodukcje wybranych planów, map i rycin pochodzących z Tajnego Archiwum Państwowego i Biblioteki Państwowej w Berlinie, Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gorzowie Wlkp., naszego muzeum oraz prywatnego zbioru Pana Marcina Wichrowskiego. Opatrzył je krótkimi komentarzami dokumentalista muzeum Marcin Wichrowski. Uzupełnia je załącznik tekstowy, z krótkim zarysem dziejów miasta w rzeczonym okresie, okraszonym obszernymi wyjątkami z tekstów źródłowych. Ufamy, że wybrany materiał trafnie odmalowuje oblicze naszego miasta w tym niezbyt szczęśliwym okresie jego dziejów."
Küstrin/Kostrzyn 1232-1932
Dawno, dawno temu było sobie przepiękne miasto... Właściwie nie tak dawno, bo przecież w roku 1932, czyli raptem 80 lat temu, obchodziło 700lecie swego istnienia. Z tej okazji ukazał się piękny album, wydany przez młodego oficera garnizonu Ralfa Juona na zlecenie administracji miasta-twierdzy.
Nie mający litości bieg historii zmiótł tę książkę z powierzchni ziemi, dokładnie tak, ja uczynił to z dawnym Kostrzynem. Tylko nieliczne egzemplarze przetrwały kataklizm, jaki stał się udziałem miasta, i dzisiaj stanowią cenny i pożądany obiekt kolekcjonerski. Na bazie dwóch dość dobrze zachowanych egzemplarzy, z których jeden był troskliwie przechowywany przez byłego proboszcza kostrzyńskiej parafii katolickiej, a drugi został nabyty przez młodego kostrzynianina na aukcji internetowej, Muzeum Twierdzy Kostrzyn własnym sumptem wznowiło dzieło Juona. I nie jest to zwykły reprint historycznej i kultowej książki, lecz wersja dwujęzyczna, w której tekst polski jest wiernym przekładem niemieckiego oryginału. W ten sposób oddano swoisty hołd temu totalnie zniszczonemu miastu, którego urok nadal tkwi w zachowanych ruinach. Z pewnością nowe wydanie spodobałoby się zmarłemu przedwcześnie autorowi pierwowzoru, który przecież musiał być, jako syn urodzonego w Moskwie kompozytora, miłośnikiem sztuki i piękna.
Jesteśmy przekonani, że książka ta również w roku 2032, gdy miasto będzie świętować swoje 800lecie, będzie w centrum zainteresowania opinii publicznej. Podobnie jak miało to miejsce 6 grudnia 2012 r., gdy album został zaprezentowany w Kostrzyńskim Centrum Kultury.
Muzeum Twierdzy Kostrzyn gorąco poleca to wydawnictwo. Książka posiada twardą oprawę formatu A4, a na 104 stronach znajdziecie Państwo kilkaset czarno-białych fotografii miasta sprzed ponad 80 lat wraz z opisami prezentowanych miejsc i obiektów oraz rysem historycznym Kostrzyna. Wszystko oczywiście w dwóch wersjach językowych - polskiej i niemieckiej. Album doskonale nadaje się na prezent pod choinkę (i nie tylko), również dla znajomych i przyjaciół z Niemiec.
Sprzedaż książki w cenie 40,- zł prowadzona jest w siedzibie Muzeum w godzinach otwarcia biura. Tę pozycję powinien poznać każdy kostrzynianin, interesujący się historią miasta!
Kostrzyńskie Kościoły
Od Autorki
Gdy 16 sierpnia 1947 roku znalazłam się w zrujnowanym wojną Kostrzynie, było tu pusto, ponuro, szaro i smutno. Ale już wtedy, dla wszystkich których los rzucił w to rumowisko, przystanią otuchy i nadziei był mały kościółek, wyremontowany zaledwie rok wcześniej ze zniszczeń wojennych rękami polskich kolejarzy i żołnierzy. To w jego skromnych murach klękaliśmy przed umieszczonym nad ołtarzem obrazem z napisem "Jezu ufam Tobie", prosząc Boga o hart ducha, potrzebny do wytrwania w wyjątkowo trudnych kostrzyńskich warunkach.
Przez pierwsze lata po zakończeniu wojny, gdy cały kraj leczył wojenne rany, w Kostrzynie poza funkcjonowaniem stacji kolejowej i rozbiórką ruin, nic się właściwie nie działo. Miasto skazane było na nieistnienie. Szansę stworzyła dopiero decyzja rządu polskiego podjęta w 1956 roku o odbudowie zniszczonej i zdewastowanej fabryki celulozy. Za sprawą fabryki remontowano niektóre nadające się do odbudowy domy mieszkalne, a pod koniec lat 50. minionego wieku rozpoczęto budowę nowych bloków mieszkalnych dla załogi fabryki. Miasto zaczęło się zaludniać, a warunki bytowe poprawiały się z roku na rok. Tylko odpowiedniego kościoła wciąż brakowało, gdyż ówczesne, niechętne Kościołowi władze, nie udzielały zezwolenia na lokalizację świątyni. O otrzymanie prawa do odbudowy ruiny "Friedenskirche" (Kościoła Pokoju) lub zezwolenia na budowę nowego kościoła w tym mieście, zabiegali usilnie przez długi czas kolejni księża proboszczowie i osoby świeckie. Zgodę władz na budowę kościoła udało się uzyskać dopiero w pierwszej połowie ósmej dekady minionego stulecia. A potem nadszedł czas ogromnej pracy związanej z budową świątyni - w warunkach barier reglamentacyjnych, kryzysu i stanu wojennego.
Na przestrzeni wieloletniej działalności dziennikarza-amatora, poruszałam niejednokrotnie na łamach lokalnej (i nie tylko lokalnej) prasy tematy związane z życiem religijnym mieszkańców Kostrzyna, a ostatnio tematyka ta znalazła się także w rozdziałach moich książek "Kostrzyńskie Klimaty" i "Kostrzyńskie Dekady 1960-2010". Doszłam jednak do wniosku, że materiał zawarty w tych opracowaniach należałoby poszerzyć i utworzyć samoistną pozycję, poświęconą w całości kostrzyńskim świątyniom. I tak powstawać zaczęła niniejsza książka.
Pragnę podkreślić, że opracowanie które przekazuję do rąk Czytelnika, nie jest ani kroniką, ani monografią, a jedynie - podyktowaną potrzebą serca - opowieścią, wiodącą śladami dziejów i ścieżkami wspomnień. Stąd pojawiają się w tekście także osobiste refleksje. Jako osoba świecka, ale świadek wielu wydarzeń, starałam się szczególnie o zobrazowanie wysiłku, włożonego w ożywianie życia religijnego w zrujnowanym Kostrzynie po drugiej wojnie światowej, ze szczególnym uwzględnieniem trudu, jaki towarzyszył wznoszeniu w naszym mieście pierwszego w Diecezji Gorzowskiej, budowanego po wojnie od podstaw, kościoła p.w. NMP Matki Kościoła, w kontekście klimatu, jaki tej inwestycji towarzyszył.
Czy i w jakim stopniu mi się to udało? - ocena należy do Czytelnika.
Z nadzieją, że ta skromna książeczka spotka się z życzliwym przyjęciem i stanie się przyczynkiem do utrwalania dziejów naszego miasta,
pozostaję z szacunkiem
Alicja Urszula Maria Kłaptocz
Zur Historie der Küstriner Apothheken von den Anfängen bis 1945
Uber den Autor:
1940 in Friesack im Havelland geboren, 1959 Abitur an der Goethe- Oberschule Nauen, Studium der Pharmazie an der Humboldt-Universität Berlin, 1964 Staatsexamen, verh. zwei Kinder, 1969 bis 1991 Leiter der Apotheke Bergholz-Rehbrücke bei Potsdam, 1991 Promotion an der Ernst- Moritz-Arndt-Universität Greifswald, 1991 bis 2000 Inhaber der Paulus- Apotheke Bergholz-Rehbrücke, 2000 bis 2003 Mitarbeiter der Landes- apothekerkammer Brandenburg,
Veróffentlichungen:
Die Potsdamer Apotheken, Ihre Geschichte von den Anfangen bis zum Preußenjahr 2001, 2004
Zur Historie der Apotheken des Landes Brandenburg von den Anfangen bis zur Gegenwart, Tetralogie, 2010
Apotheken, die keiner mehr kennt, Zur Historie der Apotheken in der Neumark und der östlichen Niederlausitz von den Anfangen bis 1945, 2010
Die "Kiistriner Heftchen" im Abo:
Ein Abo der unregelmaBig erscheinenden Reihe "Kustriner Heftchen" hat fur Sie die folgenden Vorteile:
- automatische Zusendung der aktuellsten Ausgabe
- keine Vorab-Abokosten, Sie zahlen nach Erhalt der jeweiligen Ausgabe auf Rechnung
- nur 1 Euro statt 2 Euro Versand innerhalb D
Küstrins vielfältige Religionsgeschichte
Die Anzahl der religiösen Gemeinden war für die Größe der Stadt Küstrin doch beachtlich. Der überwiegende Teil der Einwohner war evangelisch geprägt, viele der anderen Gemeinden hatten im Vergleich mit den evangelischen Gemeinden nur wenige Mitglieder. Trotzdem hatten alle ihren Platz im gesellschaftlichen Leben der Stadt - und darum soll es in diesem Buch auch gehen: den gesellschaftlichen Aspekt in der Geschichte der jeweiligen Gemeinde. Auf die theologischen Unter- schiede wird hier nicht oder nur in geringem Maße eingegangen, dafür bin ich als Atheist auch nicht der richtige Autor. Behandelt werden viel mehr die Geschichten der Kirchen und Synagogen, die allgemeine Geschichte der jeweiligen Gemeinde und ihre ganz weltlichen Probleme.
Neben den großen evangelischen Gemeinden der Stadt wird z.B. auch auf die Baptisten, die Neuapostolische oder auch die jüdische Gemeinde eingegangen. Auch die (Teil-)Gemeinden in Küstrin-Kietz und Bleyen haben ihren Platz gefunden.
Viele der hier abgedruckten Kapitel sind in ähnlicher Form auf meiner Internet- seite (siehe Anhang) zu lesen, hier im Buch wurden sie jedoch um viele Fotos und Dokumente bereichert, die ich online nicht veröffentlichen konnte bzw. durfte. Dazu zählen z.B. Fotos der alten Synagoge oder auch Bauplane bzw. Entwürfe von Küstriner Kirchenbauten.
Kostrzyńskie ulice - w przeszłości, po wojnie, obecnie
Od Autorki
16 sierpnia 2012 roku minęło równo 65 lat od dnia, w którym stanęłam na kostrzyńskim bruku. Dosłownie, gdyż wszystkie ulice tego miasta (poza ulicą Asfaltową) miały wtedy brukowaną nawierzchnię. W wyniku działań wojennych Kostrzyn był kompletnie rozbity, a z uwagi na rumowiska zalegające na chodnikach i obrzeżach jezdni śródmieścia, trzeba było chodzić oczyszczonym z gruzów środkiem ulic. Można powiedzieć, że tutejsze bruki stanowiły wtedy jedyny jako tako zachowany element substancji miejskiej, bowiem to, co je otaczało, niestety, nie było już zabudową, ale głównie zbiorowiskiem ruin i rumowisk.
Mimo upływu lat i całkowicie odmienionego już wizerunku Kostrzyna, ponury obraz tamtego, zrujnowanego wojną miasta, jaki ujrzałam w 1947 roku, pozostał mi w pamięci do dziś. Wtedy to, chodząc po kostrzyńskich brukach, zastanawialiśmy się czasem, jaką funkcję pełniła przed zrujnowaniem ta lub inna budowla, jak wyglądało kiedyś to miasto. Gdy rozbierano poszarpane ściany zagrażające przechodniom, przyjmowaliśmy to z ulgą. Kiedy jednak rozbiórce poddawano także takie ruiny, które - naszym zdaniem - być może, nadawałyby się do odbudowy, budziło to co najmniej zdziwienie. Wkrótce rozeszła się pogłoska, że Kostrzyn nie będzie odbudowany, że funkcjonować tu będą jedynie stacja ko-lejowa, Urząd Celny oraz placówki wojskowych służb granicznych, a po rozbiórce wszystkich ruin i wywiezieniu cegły na odbudowę zniszczonej przez Niemców Warszawy, wzdłuż granicy utworzony zostanie dwudziestokilometrowy pas nie- zamieszkanej ziemi, co w lapidarnych słowach brzmiało: "Kostrzyn będzie zaorany". Smutne to były i bardzo pesymistyczne perspektywy...
A tymczasem, w odległym Zabrzu, grupa specjalistów przemysłu papierniczego, z inżynierem Ludwikiem Banaszakiem na czele, zastanawiała się nad odbudową zniszczonej wojną i zdewastowanej przez wojsko radzieckie fabryki celulozy w Kostrzynie. Polski przemysł celulozowo-papierniczy był na skutek działań wojennych bardzo zniszczony, więc mimo że z kostrzyńskiej fabryki pozostało niewiele, sporządzano plany, przeprowadzano inwentaryzację pozostałości, zabezpieczano je przed zniszczeniem i porządkowano teren fabryczny - z myślą o odbudowie zakładu. Cała sprawa to nabierała rumieńców, to znów bladła. Przez całe lata brak było konkretnej decyzji centralnych władz. Po długim okresie oczekiwań i niepewności, 21 lutego 1956 roku Rząd podjął wreszcie uchwałę o odbudowie i rozbudowie Fabryki Celulozy i Papieru w Kostrzynie nad Odrą. W dziejach miasta otwarła się nowa karta.
Książka z serii "Zamki i ogrody Nowej Marchii" Dąbroszyn, Kostrzyn
Niniejszą dwujęzyczną edycją Towarzystwo Przyjaciół "Zamków i Ogrodów Marchii" poszerza cykl swoich publikacji na temat zamków brandenburskich. Seria o Starej Marchii dotyczy obiektów znajdujących się w Saksonii-Anhalt, odpowiednio seria o Nowej Marchii poświęcona jest zabytkom znajdującym się obecnie na terenie Polski.
Mit dieser zweisprachigen Edition erweitert der "Freundeskreis Schlösser und Garten der Mark" seine Veröffentlichungsreihe zu den brandenburgischen Schlössern. Entsprechend der Altmark-Reihe, die sich mit den Anlagen in Sachsen-Anhalt befasst, widmet sich die Neumark-Reihe den Bauten, die sich heute in Polen befinden.