16 sierpnia 2012 roku minęło równo 65 lat od dnia, w którym stanęłam na kostrzyńskim bruku. Dosłownie, gdyż wszystkie ulice tego miasta (poza ulicą Asfaltową) miały wtedy brukowaną nawierzchnię. W wyniku działań wojennych Kostrzyn był kompletnie rozbity, a z uwagi na rumowiska zalegające na chodnikach i obrzeżach jezdni śródmieścia, trzeba było chodzić oczyszczonym z gruzów środkiem ulic. Można powiedzieć, że tutejsze bruki stanowiły wtedy jedyny jako tako zachowany element substancji miejskiej, bowiem to, co je otaczało, niestety, nie było już zabudową, ale głównie zbiorowiskiem ruin i rumowisk.
Mimo upływu lat i całkowicie odmienionego już wizerunku Kostrzyna, ponury obraz tamtego, zrujnowanego wojną miasta, jaki ujrzałam w 1947 roku, pozostał mi w pamięci do dziś. Wtedy to, chodząc po kostrzyńskich brukach, zastanawialiśmy się czasem, jaką funkcję pełniła przed zrujnowaniem ta lub inna budowla, jak wyglądało kiedyś to miasto. Gdy rozbierano poszarpane ściany zagrażające przechodniom, przyjmowaliśmy to z ulgą. Kiedy jednak rozbiórce poddawano także takie ruiny, które - naszym zdaniem - być może, nadawałyby się do odbudowy, budziło to co najmniej zdziwienie. Wkrótce rozeszła się pogłoska, że Kostrzyn nie będzie odbudowany, że funkcjonować tu będą jedynie stacja ko-lejowa, Urząd Celny oraz placówki wojskowych służb granicznych, a po rozbiórce wszystkich ruin i wywiezieniu cegły na odbudowę zniszczonej przez Niemców Warszawy, wzdłuż granicy utworzony zostanie dwudziestokilometrowy pas nie- zamieszkanej ziemi, co w lapidarnych słowach brzmiało: "Kostrzyn będzie zaorany". Smutne to były i bardzo pesymistyczne perspektywy...
A tymczasem, w odległym Zabrzu, grupa specjalistów przemysłu papierniczego, z inżynierem Ludwikiem Banaszakiem na czele, zastanawiała się nad odbudową zniszczonej wojną i zdewastowanej przez wojsko radzieckie fabryki celulozy w Kostrzynie. Polski przemysł celulozowo-papierniczy był na skutek działań wojennych bardzo zniszczony, więc mimo że z kostrzyńskiej fabryki pozostało niewiele, sporządzano plany, przeprowadzano inwentaryzację pozostałości, zabezpieczano je przed zniszczeniem i porządkowano teren fabryczny - z myślą o odbudowie zakładu. Cała sprawa to nabierała rumieńców, to znów bladła. Przez całe lata brak było konkretnej decyzji centralnych władz. Po długim okresie oczekiwań i niepewności, 21 lutego 1956 roku Rząd podjął wreszcie uchwałę o odbudowie i rozbudowie Fabryki Celulozy i Papieru w Kostrzynie nad Odrą. W dziejach miasta otwarła się nowa karta.