kazamaty

Podstawowa kartografia ilustrująca historię miasta to sto kilkadziesiąt pozycji, nie ma jednak wśród nich jakichkolwiek planów ukazujących podziemne struktury na nieruchomościach cywilnych - i na współczesnych planach przecież tego typu informacji specjalnie się nie odnotowuje, chyba że chodzi o specjalne obiekty (tunele metra, podziemne parkingi itp.). Pod powierzchnią gruntu kryje się wiele struktur w rodzaju sieci kanalizacyjnej i wodociągowej, czasami konstrukcji umożliwiających inspekcję kabli telegraficznych itp. To samo dotyczy schronów przeciwlotniczych z okresu II wojny światowej czy ich pozostałości. Trudno w tym przypadku mówić o podziemnych tunelach czy halach w popularnym rozumieniu tego słowa.

Inaczej ma się rzecz z obiektami wojskowymi. Tutaj dysponujemy kilkoma planami pokazującymi zespoły kazamat związanych z fortyfikacjami - najstarszy nam znany kompletny plan tego typu powstał około 1750 r., jeszcze starsze są dołączone do przeglądowego planu miasta i twierdzy powstałego w okresie bezpośrednio po 1737 r. planiki poszczególnych bastionów. W tym przypadku jednak kazamaty to nie tyle konstrukcje podziemne, co nadziemne, ale ziemią okryte. Dzieła architektury warownej nierzadko cechuje tak powikłana struktura, że mogą one być postrzegane przez penetrujące je osoby jak coś w rodzaj labiryntu. Wszystko jednak da się racjonalnie wyjaśnić i zasadniczo nie ma tutaj żadnych tajemnic. Zaznaczmy, że fortyfikacji dość często towarzyszą rozległe sieci podziemnych komunikacji, schronisk, systemów kontrminerskich itp. Kostrzyn jednak jest pod tym względem miejscem stosunkowo ubogim. Młodszej daty dzieła warowne, zbudowane wokół historycznego rdzenia twierdzy opatrzone są, względnie były, licznymi ukrytymi w ziemnych nasypach podziemnymi chodnikami i pomieszczeniami. I w tym przypadku jednak jesteśmy w stanie opierając się na archiwalnych planach obiektów drobiazgowo opisać ich położenie i funkcję. W każdym razie opowieści np. o łączących poszczególne forty ze sobą podziemnych chodnikach można śmiało włożyć między bajki. Odnosi się to również do tajnych chodników pod korytem Odry, czy nawet do podziemnego lotniska, które raz po raz pojawiają się w opowieściach kostrzynian.

Przy tej okazji nie sposób nie wspomnieć o tzw. "poszukiwaczach skarbów". Niestety dotychczasowe doświadczenia każą nam patrzeć na poczynania eksploratorów-amatorów z coraz większą troską. Do najgłupszych i najgroźniejszych należą tutaj wandale, których działalność pozostawiła trwałe ślady w dziełach twierdzy Kostrzyn - zwykle chodzi tutaj o dziury wykute w ścianach i posadzkach w nadziei znalezienia ukrytych za nimi komór. W gronie eksploratorów znajdziemy co prawda wielu legitymujących się wartościowym dorobkiem badaczy, ale poszukiwania podejmują również osoby nie potrafiące choćby w namiastkowej formie udokumentować swych odkryć. W samych poszukiwaniach wszelkiego rodzaju "zaginionych obiektów" nie ma jeszcze nic złego, ba, mogą one dostarczyć cennych danych - pod warunkiem jednak, że eksplorator zechce się podzielić swoimi odkryciami. Szkoda, że muzeum, nie dysponujące środkami personalnymi ani materialnymi do przeprowadzenia tego typu badań we własnym zakresie, nie może skorzystać z wiedzy zgromadzonej w międzyczasie przez eksploratorów.

Naturalnie proces badania Kostrzyna i jego otoczenia jest daleki od ukończenia, a archiwalia nie dają nam wyczerpującego obrazu, możemy się zatem spodziewać różnego rodzaju niespodzianek. Nie sądzimy jednak, by nowe odkrycia przyniosły jakiś zasadniczy przewrót. Generalnie raczej nie liczymy na odkrycie w Kostrzynie bursztynowej komnaty czy tajnego przejścia pod Odrą. Pytania o nie pojawiały się regularnie, przy czym w wielu przypadkach żadne, nawet najbardziej oczywiste i wyczerpujące wyjaśnienia, nie zadowalały zainteresowanych osób. Zarzucano nam nawet celowe ukrywanie informacji o "bez wątpienia" odkrytych już i ponownie zasypanych "tajnych pomieszczeniach". Podejrzewamy, że tak będzie również po tej naszej odpowiedzi.