Kostrzyński tramwaj

Z uwagi na fakt, że dokumentacja z powojennych lat Kostrzyna nad Odrą nie jest kompletna, trudno jednoznaczne odpowiedzieć na to pytanie. Dzięki pomocy Pana Pawła Kamyszka z Gorzowskiego Klubu Miłośników Komunikacji Miejskiej udało się jednak ustalić, że kostrzyńskie tory tramwajowe posłużyły w roku 1953 do odbudowy infrastruktury w Gorzowie: "Szyny tramwajowe, jakie użyto do budowy drugiego toru na ul. Wasilewskiego (ul. Sikorskiego), rozbudowy mijanek, przedłużenia na ul. Dzierżyńskiego (ul. K. Wielkiego) i budowy torów na moście pochodziły z demontażu torów tramwajowych w Kostrzyniu n/O"* Należy się tutaj małe wyjaśnienie: Gorzów przed wojną posiadał co prawda tramwaje, ale z uwagi na koszty utrzymania od roku 1943 zastępowano je trolejbusami. Oczywiście aż do końca  wojny nie konserwowano nierentownych torowisk i całej infrastruktury im towarzyszącej. Jeśli do tego dodać zniszczenia wojenne, nie trudno zrozumieć dlaczego pierwszy tramwaj wyjechał w Gorzowie dopiero w roku 1947.

Jeśli zaś chodzi o odpowiedź na pytanie kto wydał polecenie demontażu kostrzyńskich torowisk, trudno jednoznacznie na nie odpowiedzieć ze względu na brak dokumentów (a przynajmniej do takich nie dotarliśmy). Być może należałoby ten fakt wiązać z ogólnopolskim ruchem lat '50 odbudowy stolicy (SFOS - Społeczny Fundusz Odbudowy Stolicy). Wtedy też, w imię "sprawiedliwości historycznej", pozyskiwano materiały budowlane i elementy infrastruktury z mniej znaczących miast ,aby odbudować większe miasta, ważniejsze dla nowo powstającej polskiej demokracji ludowej. Kostrzyn posiadał wtedy około 2.000 mieszkańców i był miastem skazanym na zagładę, nikt się więc nawet nie zastanawiał nad potrzebą uruchomienia tutaj linii tramwajowej: Być może ówczesny Przewodniczący Prezydium MRN (Piotr Karpiński) wydał takie polecenie, ale to są tylko domysły. Faktem jest, że w latach sześćdziesiątych na brukowanych kostrzyńskich ulicach pozostawały po zdemontowanych torach tramwajowych jedynie ślady (obecnie skrzętnie pokryte nawierzchnią z asfaltu). Do dzisiaj można je zobaczyć na ulicy Sportowej (fragment dawnego przebiegu ulicy za przejazdem kolejowym omijający łukiem Nowe Dzieło).Czy jeszcze gdzieś? Zachęcamy do poszukiwań śladów po kostrzyńskich tramwajach.

Natomiast z tramwajami z Kostrzyna wiążę się pewna ciekawostka. Często podaje się bowiem, że po wojnie jeździły one po gorzowskich torowiskach. Pozwolimy sobie tutaj na zacytowanie Pana Pawła Kamyszka: "Z kostrzyńskich tramwajów wykorzystano części. Nigdy jednak żaden kostrzyński wagon nie przyjechał do Gorzowa. Prawdopodobnie informacja, która mówi o przekazaniu i eksploatacji kostrzyńskich wagonów, jest nie do końca prawdziwa i wynika z oznaczenia tramwajów w Gorzowie. Chodzi bowiem o to, że prawdopodobnie wagon z silnikami z Kostrzyna został inaczej oznaczony, co mogłoby wskazywać na jego obce pochodzenie. Nigdy jednak nie eksploatowano żadnego tramwaju kostrzyńskiego a i ewentualne inne oznaczenie nie ma odzwierciedlenia w dokumentacji." Co innego twierdzi w swej książce Frank Lammers, ale to już inna historia...

* Józef T. Finster, Robert Piotrowski: "100 lat na szynach", Gorzów 1999

ŹRÓDŁA:
Frank Lammers: "Kostrzyn nad Odrą. Historia miasta i komunikacji miejskiej", Verlag GVE, Berlin 2005
Józef T. Finster, Robert Piotrowski: "100 lat na szynach", Gorzów 1999
Alicja U.M.Kłaptocz: "Kostrzyńskie klimaty", Muzeum Twierdzy Kostrzyn, Kostrzyn nad Odrą 2008
Alicja U.M.Kłaptocz: "Kostrzyńskie pejzaże", Miejska Biblioteka Publiczna, Kostrzyn nad Odrą 2010


Dzięki uprzejmości Pana Marcina Pejskiego z MZK w Gorzowie Wielkopolskim uzyskaliśmy dodatkowe informacje dotyczące losów kostrzyńskiego torowiska. Tory tramwajowe z Kostrzyna rzeczywiście posłużyły do zbudowania drugiego odcinka gorzowskiej lini tramwajowej nr 2. Modernizacja ta miała miejsce w latach 1949-1953 ze względu na zły stan techniczny torowisk. Wykonana modernizacja wyróżniała się jednak spośród innych ciekawym szczegółem. Kostrzyńskie szyny były specyficzne i miały wąską stopę szynową, która musiała być łączona specjalnymi poprzeczkami. Być może ta cecha spowodowała, że właśnie na tym odcinku (prawdopodobnie) kursował kostrzyński tramwaj o numerze "5". W latach '80 torowisko było w tak złym stanie technicznym, że po raz kolejny wykonano jego modernizację. Wtedy też zdecydowano się na kompletne zezłomowanie kostrzyńskich torów i w dniu dzisiejszym w Gorzowie nie ma po nich nawet śladu. Rodzi się natomiast pytanie, co się stało z tramwajem nr 5 ale to już całkiem inna historia...


"Wiosną 1947 roku pracownicy "poznańskich" tramwajów i elektrowni w Gorzowie zakończyli rekonstrukcję trakcji i części torowiska tramwajów, ale brakowało nadal wielu elementów, a przede wszytskim wozów. W celu ich zdobycia grupa "operacyjna" udała się w kwietniu tego samego roku dwoma samochodami ciężarowymi z odpowiednimi dokumentami i oficerem sowieckim do Kostrzyna. Przewieziono do Gorzowa m.in. silniki, osprzęt, a w dalszej turze na otwartej platformie jeden jeszcze jako tako trzymający się wóz tramwajowy. Tak łatając czym się da udało się 1 maja 1947 roku uruchomić gorzowskie tramwaje. Jeżdzący z numerem 2. od połowy 1947 roku tramwaj znad Odry nazywano "kostrzyńskim". Zakończył on pracę w roku 1959. Od 1955 roku po raz pierwszy od prac rekonstrukcyjnych sprzed dziesięciu laty podjęto w Gorzowie prace torowe i tu ponownie skorzystano z kostrzyńskiego sprzętu, przyjmując zdeponowane przez PKP, a także demontując znajdujące się jeszcze na swoich miejscach kostrzyńskie szyny tramwajowe."

Robert Piotrowski "Kostrzyńskie tramwaje z gorzowskimi wątkami (3): Tygodnik Kostrzyński, Nr 34 (138) z 24 sierpnia 2000 roku